Wyladowalismy szczesliwie, tylko nie tak to sobie planowalismy. Przyjechalismy jak sie okazalo podczas Ramadanu najwiekszego muzlmanskiego swieta, no i na dodatek tydzien wczesniej w New Delhi, byly zamachy terrorystyczne. Nie wiem czy nie bylo tego w polskich wiadomosciach czy po prostu zepsul nam sie telewizor. W konsekwecji tego turystyczna mekka w Delhi o godzinie drugiej w nocy byla zamknieta (zablokowane nieprzejezdne drogi). Szczesliwym trafem nasz taxi driver zawiozl nas do informacji turystycznej. Dlugo nie moglismy sie z tym pogodzic, ale jedyna opcja (moze nie najtansza - kto to wie) bylo wynajecie samochodu z kierowca i podroz do Jaipuru. Tym sposobem zapakowalismy sie w auto ok 3:00 i nastepne 5 h w podrozy. Dzisiaj widzielismy City Palace - bardzo ladny - na okolo niego kila i mogila, a takze jakis Indian Tample o bardzo dlugiej i skomplikowanej nazwie, ktora wyparowala nam z pod czaszek. W kazdym badz razie milo bylo sobie posiedziec w chlodnym marmurze pod koniec dnia. Jutro dalsza czesc Jaipuru z naszym przemilym kierowca (jego imie tez zostalo zapomniane - to napewno przez ten upal:).